wtorek, 7 kwietnia 2015

Light as feathers #00

No, to od początku.

We wrześniu ubiegłego roku, na CouchSurfing'u, napisała do nas Rosanne. Powiedziała, że przyjeżdża do Polski na trzy tygodnie, na potrzeby jej magistra w Akademii Filmowej w Amsterdamie. W okolicach Konina znajduje się kilka fam gęsi, które chciała odwiedzić. Jak pisała, gęsi są tłem w jej filmowym projekcie.
Zatem wpadła.
I wypadła.
Pobyła z nami cały weekend (jakoś tak) i pojechała dalej.
Zwiedziliśmy z nią kilka farm gęsi, które, jak mówiła, są ważnym elementem filmu, który chce stworzyć. Filmu o przemocy seksualnej, poszukiwaniu siebie, odkrwyaniu swojej seksualności.
Spędziliśmy przesympatyczny weekend. Byliśmy w kinie, na koncercie. Odwiedziliśmy moją mamę, moje babcie, w sumie to pół rodziny poznało naszą holenderską kumpelę. Jedliśmy pieczony przez nią chleb, piliśmy wino, robiliśmy zdjęcia i śmialiśmy się do rozpuku.
I, na moment, Ros dała o sobie zapomnieć.
Ja w międzyczasie wybyłem do Krakowa, popracować trochę w innym środowisku.
W styczniu Ros ponownie zapukała do drzwi Mychy, tym razem na dwa tygodnie.
Ja urzędowałem w Mieście Królów, a w tym samym czasie nasza pani reżyser tworzyła tajny plan.
Na początku roku oznajmiła, że Konin (a w sumie Osiecza) jest miejscem, w którym film powstanie. W kwietniu. I kropka.
W lutym, zdążyłem wyfrunąć z południa i ponownie osiedlić się na pewien czas w naszym niewielkim mieście.
Zostałem zaproszony do team'u, tworzącego film. Dzięki mojej nowej-starej pracy mogłem spokojnie wziąć udział w przygotowaniach i samym procesie powstawania dzieła. Aga (Agnieszka Holland, taką ksywkę dostała Ros od Ewy) szybko przedstawiła mi swoje wizje filmu. Otrzymałem streszczenie wyników prowadzonych przez nią badań, streszczenie historii i charakterystyki filmowych bohaterów.
1.04 Rosanne przyleciała do Polski.
No i się zaczęło... ;-)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz